Miasto, które wygrało plebiscyt na naj wśród odwiedzonych przez nas miast w Rosji. Kazań jest naszym saganowym numerem jeden. Kiedyś stolica Mongolii, a dziś stolica Tatarstanu i nie bez powodu nazywana także, trzecią stolicą Rosji…

Dotarliśmy w nocy nad Wołgę, gdzie nic nie było widać, oprócz rozgwieżdżonego nieba i małych światełek w oddali. Było późno, wiatr i fale były tak silne jak nad morzem. Dojechaliśmy na brzeg najdłuższej rzeki w Europie i chyba największej jaką widzieliśmy w życiu. Ale o tym przekonamy się dopiero rano. Do snu ukołysał nas wiatr, dosłownie bujał kamperem. Ogromne fale, niczym kołysanka zagłuszały myśli i usypiały. A  spało się w tym miejscu cudownie. Kiedy wyszliśmy rano z kampera, okazało się, że jesteśmy w jakimś najszerszym miejscu Wołgi. W pewnym momencie nie było widać nawet drugiego brzegu, a kiedy już było można go dostrzec, był tak odległy, że nie wiedzieliśmy czy patrzymy na statek, las czy urwisko. Koło kampera stało mnóstwo rybackich łodzi, dalej kilka drewnianych chatek i małe blaszane budki z obdrapaną farbą, wyglądające jak pole toi-toi.

A dalej bardzo klimatyczna plaża…

Ja ruszyłam od razu na sesję fotograficzną, a Daniel zabrał się za mielenie kawy i śniadanie. Gdy wróciłam, zaskoczył mnie wykwintnym leczo, które zrobił z pozostałych w lodówce resztek. Myślałam, że będą jakieś kanapki na szybko. Leczo było głównie z cukinii, papryki, ostrego pomidorowego sosu i wędliny. Niestety bez chleba, bo wyszedł nam z ważności. Stąd mój zachwyt, że Daniel zrobił coś, i to wcale nie byle co, praktycznie z niczego.  W między czasie, kilku rybaków ruszyło pontonami na rzekę. Naprzeciwko nas przy najbardziej zwężonym punkcie Wołgi stał duży statek, a po śniadaniu na horyzoncie pojawił się długi holownik z barką,  który ciągnął górę piachu. Chwilę po tym, nad naszymi głowami przeleciało 9 migów, tworzących na niebie kształt strzały, skierowanej w stronę trzeciej stolicy Rosji, bo tak nazywany jest Kazań, stolica Tatarstanu. Ruszyliśmy więc za znakiem na zwiedzanie miasta. W pewnym sensie znaleźliśmy się w następnym państwie, gdyż jest to republika z własnym prezydentem, należąca do federacji rosyjskiej.

Kazań po tatarsku oznacza “garnek do gotowania”, może dlatego, że ma związek z naszym nazwiskiem tak nam się tu podoba…

W tym ponad milionowym mieście, jak w wielkim saganie smaczna tatarska potrawa, mieszają się, przenikają i idealnie komponują ze sobą: Europa i Azja, Słowianie i Tatarzy, prawosławie i islam, stare i nowe. Przypomniało mi się pyszne Danielowe leczo ze śniadania. Na obiad ponownie miszmasz, tym razem kazański równie dobrze przyprawiony. Co za dzień! Ta wyprawa zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Uwielbiam niespodzianki, a ta jest na prawdę imponująca. Co za niesamowite miejsce! Szyja wykręca mi się we wszystkie strony. Cały czas jest coś fascynującego, co przykuwa moją uwagę. To miasto, trzeba koniecznie zobaczyć i na Boga nie jeden dzień jak my.  Z perspektywy czasu myślę, że na sam Kazań, potrzebne są minimum dwa dni i to takie intensywne, żeby zobaczyć jak to wszystko jest pięknie oświetlone w nocy. Ale kto wiedział, że to miasto tak nam się spodoba. Kazań… Patrząc na tą perełkę Rosji, serca nam krwawią. Dlaczego nie wzięliśmy wizy na rok? Największe państwo na świecie, wydawałoby się, że zachwyci nas po drodze jedynie Moskwa i Bajkał, a tu nie dojechaliśmy do połowy drogi, a Kazań powala nas na kolana. Jest dużo kameralniej niż w stolicy, która ewidentnie nas przytłoczyła. To też duże, ale spokojne miasto, wspaniale skomunikowane i zaplanowane. Działa tu metro, jeżdżą tramwaje, trolejbusy, autobusy i pociągi. Można by tu pomieszkać co najmniej tydzień. Chcemy tu zostać! Architektura jest przepiękna, malownicze położenie nad rzeką Wołgą oraz Kazanką. Miasto jest bardzo zadbane i czyste, wiele tu parków, zieleni, nie można się napatrzeć. Tatarzy wyglądają egzotycznie, wielu nosi charakterystyczne czapki. Cały kreml kazański to cudo architektury !!! A widoki z niego zapierające dech w piersiach. Na rzekę, na kazański stadion, na Pałac Rolników, z pięknym drzewem na fasadzie.

 

Słowo kreml oznacza warownię, gród warowny, w którym mieści się siedziba prezydenta, jak również główna świątynia.

W przypadku Kazania jest to przepiękny, majestatyczny meczet Kul Szarif z niebieską kopułą i czterema wysokimi minaretami. Był tak bajkowy, że nie mogliśmy się napatrzeć. Przez to zapomnieliśmy wejść do środka 😀 W życiu nie widzieliśmy takiego pięknego meczetu, a widzieliśmy już wiele. Zbudowany został na miejscu zburzonego zamku, przez cara Ivana Groźnego. Wpisany razem z całym kremlem w 2005r. na listę UNESCO. Na terenie kazańskiego kremla znajduje się także Pałac Prezydenta Republiki Tatarstanu, Baszta Spasska, oraz prawosławny Sobór Zwiastowania. Symbolem kremla jest Meczet Chana, czyli imponująca krzywa Wieża Soyembika, mi najbardziej zaimponowała brama do jej wejścia, po prostu cudo.

Wieża nazwana została na cześć imienia żony ostatniego kazańskiego chana.

O niej powstała tragiczna legenda, według której wieża nosi imię jedynej kobiety, pięknej księżniczki, która rządziła całym Chanatem Kazańskim. Kiedy Iwan IV Groźny przejął Kazań, chciał pojąć Soyembikę za żonę. Księżniczka tego nie chciała, dlatego wymyśliła warunek, aby ten wybudował dla niej najwyższą wieżę w Kazaniu. Iwan spełnił prośbę. Dlatego Soyembika musiała dotrzymać słowa i wyjść za mąż. Podczas ceremonii księżniczka poprosiła o pozwolenie, by wejść na najwyższą wieżę w mieście. Po wejściu na szczyt skoczyła z niej….

Warto przespacerować się także urokliwym kazańskim deptakiem, czyli ulicą Baumana, gdzie można spróbować prawdziwej tatarskiej kuchni, podobno bardzo pysznej. Niestety my nie mieliśmy czasu popróbować tutejszej kuchni, a ulicę podziwialiśmy jedynie z okien kampera, krążąc w poszukiwaniu parkingu. Budynki na ulicy Baumana, a także okoliczne uliczki, wyglądały mało rosyjsko i gdyby ktoś zasłonił mi oczy i teleportował z Polski, a potem je odsłonił i  postawił na tym deptaku, nigdy nie zgadłabym, że jestem w Rosji. Nawet w zimie. Z daleka widzieliśmy jeszcze przepiękną kolorową, Świątynię Wszystkich Religii, która także jest warta odwiedzenia. Dlatego koniecznie chcemy tu wrócić.

Kazań według nas jest najpiękniejszym miastem w Rosji, w jakim byliśmy.

Moskwa nie zrobiła na nas takiego wrażenia, choć też jest piękna i do niej też planujemy wrócić na dłużej. Żadne rosyjskie miasto już nas potem tak nie zaczarowało. Choć zaskakiwały swoją wielkością i przepięknymi ogromnymi rzekami, nad którymi były położone. Były całkiem ładne miasta, takie jak, Tomsk nad Tomem, Omsk nad Omem i Irtyszem, Nowosybirsk nad Obem, Włodzimierz nad Klaźmą, Samara nad Wołgą i Woroneż nad… Woroneżem oczywiście:) Ciekawe i zupełnie odmiennie Ułan Ude nad Selengą i Ude. Choć najbardziej poznaliśmy Irkuck nad Irkutem i Angarą, w nim spędziliśmy najwięcej czasu, do niego chcąc czy niechcąc wracaliśmy objeżdżając Bajkał, że względu na brak innych dróg. Poznaliśmy go prawie tak dobrze jak nasz Lublin. W Irkucku byliśmy w sumie pięć razy. To jednak Kazań… jest naszym saganowym numerem jeden na liście rosyjskich miast.

  Artykuł powstał w ramach wyprawy Kamperem nad Bajkał, o której więcej tutaj (klik!)     W podróży korzystaliśmy z przewodnika: [helion_ksiazka ksiegarnia=”bezdroza” ident=”bebaj5″ okladka=”181×236″ width=”500″ float=”center” opis=”1″ substring=”258″]