Przedstawiamy nasze sprawdzone pozycje noclegów na dziko. Jest to zbiór naszych kilkuletnich doświadczeń w poszukiwaniu takich miejsc i uwierzcie, że na niejednej miejscówce dzięki pierwszym dwóm sposobom mieliśmy najwięcej przygód. Sprawdź jaki sposób będzie dla Ciebie najlepszy w poszukiwaniu miejscówki na dziko kamperem lub przyczepą. 

Na Kolumba
To najprostszy sposób, z którego często korzystamy, bo kto nie lubi zabawić się w Kolumba? Pozycja ta jest bardzo prosta, widzimy po drodze miejsce, które uznajemy za bezpieczne, widowiskowe, ciche lub spokojne lub wszystko na raz i po prostu zostajemy na noc. Pytanie “to co dziś robimy to na Kolumba?” jest legendą naszych podróży?  Tą pozycję, a raczej sposób stosowaliśmy najczęściej w Rosji, ze względu na brak infrastruktury i miejsc w aplikacjach. Na Kolumba śpimy, wówczas gdy, chodzi tylko o jedną noc i np. jesteśmy tak zmęczeni trasą, że widoki i większe wymagania schodzą na dalszy plan. Od kiedy jesteśmy na Van Life, przywiązujemy większą wagę do tego gdzie stoimy, potrafimy spędzić czasem kilka godzin na poszukiwania i preferujemy miejsca widowiskowe, wręcz epickie. Takie na Kolumba, sprawiają nam największą satysfakcję, w ten sposób odkryliśmy nie raz oprócz samego noclegu, także ciekawe atrakcje, które nie były ujęte w żadnym przewodniku. Bardzo często takie miejsca okazywały się niemalże idealne i chętnie zostawaliśmy na dłużej. Takie perełki od razu trafiają na naszą mapę (klik!)

Na Lornetkę
Ostatnio to nasz ulubiony sposób. Wykorzystujemy to cudowne urządzenie, które Daniel otrzymał ode mnie na urodziny dobre kilka lat temu, a które jeździło zapomniane w czeluściach kampera. Można bez lornetki, my daliśmy radę przez 4 lata, ale ostatnio wróciła do łask. Mało tego, stała się gadżetem używanym przez nas prawie codziennie. Daniel od kilku tygodni biega z tą lornetką i wyszukuje coraz bardziej wysublimowane miejsca, dziękując dopiero po latach, ale za to często, że wybrałam świetny model i cieszy się z każdej nieistniejącej miejscówki na żadnych mapach czy aplikacjach. Pomysł na wygrzebanie lornetki zrodził się w naszych głowach nie z zazdrości, bo to słowo rzadko pojawia się w naszych emocjach, ale z ciekawości. Pewnego wieczoru, staliśmy sobie w cudnym miejscu na wzgórzu, wcale nie z prostym dojazdem ale jedynym, który znaleźliśmy na mapie, gdyby nie śmieci, można rzec idealnym. I nagle po drugiej stronie doliny dostrzegliśmy kampera. I od razu zaczęliśmy debatować. Jak on tam się znalazł? Powszechnie wiadomo, że kampery jeszcze nie latają nad dolinami. Przetrzepaliśmy wszystkie mapy i drogi nie było. Ba, nawet jeździliśmy wcześniej naokoło tej doliny żeby wybrać nasze miejsce. Dopiero dzięki lornetce, znaleźliśmy dojazd. Po nitce do kłębka doszliśmy razem do wspólnej prawdy. Miejsce prowadziło przez prywatną drogę ze szlabanem, którego nie braliśmy pod uwagę, ze względu na opłatę i hodowlę wielbłądów, służącym turystom do robienia sobie egzotycznych zdjęć. Skoro już przypomnieliśmy sobie, że mamy taki gadżet i był już “na wierzchu” wypatrzyliśmy sobie nowe miejsce, bez jeżdżenia, szukania, marnowania Internetu, (który w Turcji tani nie jest). I tak oto lornetka stała się ulubionym gadżetem Daniela. Polecamy wypróbować tę pozycję z gadżetem, tak dla urozmaicenia szarej codzienności.

Na wujka Google
Google Maps, nasz ulubiony sposób jednak najtrudniejszy, dla wytrwałych. Czasem trafiasz w dziesiątkę za pierwszym podejściem, a czasem zaliczasz kilka niewypałów… Marnujesz czas, paliwo i nerwy. Po dojechaniu na miejsce, nie zawsze miejscówka wyglądała tak różowo jak na mapie. Jednak po logice, rachunku prawdopodobieństwa i naszych doświadczeniach na wujka Google można liczyć i tak nocujemy często. Mamy na swoim koncie wiele perełek odnalezionych tym sposobem i bardzo sobie chwalimy. Przykład takiego miejsca możecie obejrzeć w tym vlogu (klik!)

Na Park4Night
Aplikacja używana przez nas często, jednak nie jest naszą ulubioną. Przyczyna jest prosta, jest ona najbardziej modna i promowana na zachodzie Europy, bo tam, ma najlepszą bazę. A my podróżujemy tam gdzie my chcemy, a nie tam gdzie akurat jest moda i z tego powodu ( tłum i drożyzna) szybko znaleźliśmy minusy Park4Nighta. O ile w krajach takich jak np. Hiszpania, Portugalia, Francja czy Niemcy aplikacja się sprawdzała, tak na wschodzie rzadko z niej korzystaliśmy, bo nic w niej nie było. Następna sprawa jest taka, że bezpieczeństwo tych miejsc pozostawia wiele do życzenia, z bardzo prostej przyczyny. Park4Night jest tak znany i tak reklamowany, że znają ją nawet złodzieje i w ten sposób szukają oni miejsc gdzie można kogoś skroić, uśpić i itd. Czasem poszkodowani zaznaczają takie akcje w tej aplikacji, ale nie mamy pewności czy zawsze. W Europie zachodniej zdarzają się częściej rabunki i usypianko niż na wschodzie. Następna sprawa jest taka, że tą aplikację znają także służby, wlepiające mandaty i warto o tym pamiętać podróżując do takich państw, gdzie kempingowanie na dziko jest zakazane. Reasumując, warto korzystać z tej pozycji ale z głową.

Na iOverlandera
To nasza ulubiona aplikacja, skoro o aplikacjach mowa. Bo ogólnie aplikacji nie lubimy wcale, a miejsca które znaleźliśmy sami są dla nas bezpieczniejsze i sprawiają nam większą frajdę niż miejsca znane i oblegane. iOverlander jest podobny do Park4Nigta, także zawiera zdjęcia i opisy, a także rekomendacje miejsc nie tylko noclegowych, ale także tych z wodą, tych w których można napełnić gaz, zrobić serwis, warsztaty samochodowe, opis granic, promów, co trzeba kupić (winiety, ubezpieczenie). Z aplikacji można się  dowiedzieć na jakiej wysokości się znajdujemy, jakie atrakcje mamy naokoło, punkty widokowe itd. Jest to nasza ulubiona aplikacja z dwóch względów. Pierwszym jest to, że ściągamy ją raz i używamy bez Internetu za granicą, co dla nas jest mega ważne i oszczędne. Jednak żeby ściągnąć samą aplikację, zdjęcie lub dodać swoją miejscówkę  oczywiście Internet jest potrzebny. Drugim powodem jest fakt, że iOverlander posiada większą bazę miejsc na wschodzie Europy i naszego globu, po którym my ostatnio się poruszamy. Z naszych obserwacji wynika, że często i gęsto miejscówki z iOverlandera są bardziej dzikie, bezpieczniejsze i spokojniejsze niż z rozreklamowanego Park4Nighta, gdzie na dzikich miejscach czasem jest taki zlot jak na wiejskim festynie.

A Wy jakie znacie inne pozycje na dzikusa? ? Chętnie poznamy Wasze ulubione?